Nowy film Ołesia Sanina wpisał się
z pewnością w zapotrzebowanie społeczne. Patriotyczna oda, jak został nazywany przez
recenzentów „Powowdyr” (pol. „Przewodnik”) w warunkach trwającego na wschodzie
kraju konfliktu zbrojnego dodaje Ukraińcom wiary w sens walki. Postanowiłam zobaczyć film pod wpływem
entuzjastycznych reakcji moich ukraińskich znajomych, którzy wracali z kina
zachwyceni, mimo, że ze łzami w oczach.
„Powodyr” to historia
amerykańskiego chłopca, który za sprawą zafascynowanego ideą komunizmu
ojca, zostaje wciągnięty w polityczną
intrygę. Peter Shamrock wraz z ojcem
trafia do Charkowa w latach 30-tych. W ZSRR trwa budowanie świetlanej
przyszłości, również poprzez mechanizację rolnictwa, do której przyczyniają się
projekty nowoczesnych maszyn rolniczych autorstwa amerykańskiego inżyniera.
Peter nową ojczyznę poznaje przez pryzmat kronik filmowych i przyjęć, na
których bawi się partyjna elita, oraz dzięki Oldze, ukraińskiej artystce,
mającej wkrótce zastąpić chłopcu zmarłą matkę.
Zawiązanie akcji następuje, gdy w
dramatycznych okolicznościach zostaje zamordowany ojciec Petera, a chłopiec
rozpoczyna długą podróż po radzieckiej Ukrainie, gdzie lada chwila ma się
rozpocząć tragedia Wielkiego Głodu. Ponieważ dziecko ma ze sobą tajne
dokumenty, zagrażające ukraińskiej wierchuszce partyjnej, w pościg za nim
ruszają zastępy radzieckich służb specjalnych. Główną po chłopcu postacią
dramatu jest niewidomy lirnik, o
tajemniczej przeszłości, który staje się opiekunem małego włóczęgi. Mężczyzna i
chłopiec ruszają we wspólną wędrówkę, której tłem są radzieckie represje
gospodarcze i kulturalne nałożone na ludność ukraińską. Głównym wątkiem
narracji jest opowieść o kobzarzach – ślepych pieśniarzach, głosicielach sławy
kozackiej, którzy znaleźli się na celowniku władzy sowieckiej. Oto ogłoszony
zostaje powszechny zjazd lirników, podczas którego ich pieśni będą zapisywane dla potomności.
Amerykańskie dziecko ma stać się świadkiem wielkiej mistyfikacji, mającej na
celu pozbycie się antykomunistycznych wichrzycieli.

Temat fascynujący, historia
opowiedziana dość sprawnie, a jednak nie wszystko mi się w „Powodyrze” podoba.
Brak konsekwencji w prowadzeniu niektórych wątków nie daje o sobie zapomnieć, a
kilka scen niebezpiecznie ociera się o
kicz. Dżamala, którą bardzo cenię, jako piosenkarkę (polecam np. utwór „Чомуквіти мають очі” promujący film), raczej nie sprawdziła się w roli Olgi. Suknie
i fryzura z epoki to za mało by wykreować postać diwy lat 30-tych. Na te
niedociągnięcia można byłoby nawet przymknąć oko, gdyby nie wyzierające z
każdej sekwencji ideologiczne przesłanie – źli radzieccy działacze zostali
pokonani przez siłę dawnej ukraińskiej tradycji ludowej, religijnej i
patriotycznej - można zabić śpiewaka, ale pieśń nie zginie nigdy. Niewygodnie
dosłowne te wezwania do patriotyzmu – przynajmniej z punktu widzenia kogoś, kto
na obecną sytuację na Ukrainie patrzy mimo wszystko z dystansem.


Z drugiej strony, trudno
przemilczeć kilka scen-perełek, zdradzających
fascynację Sanina arcydziełami Tarkowskiego i te można uznać za mistrzowskie.
Na uwagę zasługuje również praca scenografów i bardzo trafione plenery, na
których wybór wpływ miało z pewnością wołyńskie pochodzenie Sanina. Fort w
Tarakanowie niedaleko Dubna i kamieniołom w Bazaltowem (Janowej Dolinie)
doczekały się filmowego uwiecznienia w wielkim stylu. Podobała mi się też gra
Antona Greena, odtwórcy roli Petera. Jedenastolatek z Detroit pokonał podobno w
castingu dwa tysiące chłopców z ukraińskiej diaspory. Duże wrażenie robi też
oprawa muzyczna filmu, zwłaszcza poruszające dumy i pieśni kozackie.
Film, mimo, że bardzo nierówny,
zasługuję na uwagę polskiej widowni zwłaszcza, że został jesienią ogłoszony
ukraińskim pretendentem do Oskara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny.